Są tematy, które w większym lub mniejszym stopniu, pośrednio lub bezpośrednio, miały, mają, ewentualnie w konsekwencji będą miały w przyszłości wpływ na nasze życie. Również takie, które były albo są warte komentarza czy opinii, choćby po to, by uświadomić, że mogą być inne punkty widzenia.
A zatem:
Inaczej widziane, część II – szkody nie do odrobienia - PRYWATYZACJA.
Na wstępie spróbuję Państwu przypomnieć i uświadomić pewną prawdę. Był taki czas, w którym wiele krajów Europejskich należało do tak zwanego bloku socjalistycznego. Dzięki zaistniałym zmianom politycznym mających miejsce na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, wszystkie te narody otrzymały szansę suwerennego wyboru drogi polityczno-społecznej. Większość wybrała demokrację opartą na gospodarce kapitalistycznej.
Chyba nikt nie podważa konieczności dokonywania przemian opartych w głównej mierze o przekształcenia gospodarcze jakim była jest i będzie prywatyzacja.
Sprawa rozbija się o sposoby jej przeprowadzenia.
Głównym błędem prywatyzacji firmowanej i przeprowadzonej przez Pana Leszka Balcerowicza było założenie, że prywatyzacja sama w sobie jest celem przekształceń.
Komu ma służyć ? Jakie ma przynieść korzyści ? Co, kogo i w jakim zakresie ma zabezpieczyć ?
Pytania te były i są temu Panu obce.
Około roku po rozpoczęciu prywatyzacji bonowej (był to czas, w którym można było wprowadzić znaczne korekty) ja debil ekonomiczny, stwierdziłem co następuje;
Mianowicie uznałem wtedy, że prywatyzacja majątku narodowego (czyli majątku wypracowanego przez wiele lat, przez całe społeczeństwo) powinna dotyczyć wszystkich a nie docelowo wybranych ludzi. I tak przyjmując, że większość zasad prywatyzacyjnych jest słuszne, oparłem swoje propozycje rozwiązań na podstawowych założeniach takich jak powszechność, sprawiedliwość i przejrzystość.
Pozwolę sobie zaprezentować swoją ówczesną ale i obecną pogląd i propozycję i tak na przykład;
Przed prywatyzacją powinna powstać (zostać powołana do życia) instytucja finansowa z większościowym (minimum 51%) udziałem Banku Narodowego (Centralnego). Instytucja ta mogła by się nazywać na przykład Bankiem Depozytariuszem.
Traktując jako podstawę, szkielet, zasady uwzględniające: Komu ma służyć ? Jakie ma przynieść korzyści ? Co, kogo i w jakim zakresie ma zabezpieczyć ? prywatyzacja majątku społecznego (narodowego).
Powinna zawierać minimum pięć podstawowych nierozłącznych form, i tak:
Po pierwsze; 35 % z kwoty uzyskanej z prywatyzowanej części majątku narodowego, powinno trafić (zasilić) za pośrednictwem Banku Depozytariusza, prywatne konta emerytalne każdego obywatela, który do momentu upadku ustroju (socjalizmu) miał wpływ na wypracowanie tego majątku i żyje w chwili rozpoczęcia procedury prywatyzacyjnej. Uzyskana kwota adekwatnie powinna oddawać ilość przeżytych w poprzednim ustroju lat. Istotna Uwaga ! Skoro obywatele zostali obciążeni obowiązkiem spłaty narodowego zadłużenia, to powinni uczestniczyć w korzystaniu z wypracowanych dóbr. (Pan Leszek Balcerowicz miał to gdzieś).
Po drugie; 30 % z kwoty uzyskanej z prywatyzowanej części majątku narodowego, powinno trafić (zasilić) za pośrednictwem Banku Depozytariusza, na konta prywatyzowanych przedsiębiorstw jako wkład załogi (pracowników). Kwota ta w całości powinna być przeznaczona na zapewnienie funkcjonowania firmy, poprzez na przykład zakup nowych technologii oraz zakup nowego parku maszynowego, itp. (Pan Leszek Balcerowicz miał to gdzieś).
Po trzecie; 20 % z kwoty uzyskanej z prywatyzowanej części majątku narodowego, powinno trafić (zasilić) za pośrednictwem Banku Depozytariusza, na zabezpieczenie przynajmniej w części roszczeń reprywatyzacyjnych. (Pan Leszek Balcerowicz miał to gdzieś).
Po czwarte; 10 % z kwoty uzyskanej z prywatyzowanej części majątku narodowego, powinno trafić (zasilić) za pośrednictwem Banku Depozytariusza, bieżące rozwojowe wydatki budżetu państwa (np. budowa infrastruktury drogowej). (Pan Leszek Balcerowicz miał to gdzieś).
Po piąte; 5 % z kwoty uzyskanej z prywatyzowanej części majątku narodowego, powinno trafić (zasilić) za pośrednictwem Banku Depozytariusza, na spłatę naszych finansowych międzynarodowych zobowiązań (obsługa długu zagranicznego). (Pan Leszek Balcerowicz miał to gdzieś).
Ani ten Pan sobie, ani nikt inny, nie zadał temu Panu jednego najważniejszego pytania. „KOMU TA PRYWATYZACJA (opracowana przez tego Pana) W TAKIM KSZTAŁCIE MA SŁUŻYĆ ? Tysiącowi (1.000) ludzi ? Stu tysiącom (100.000) ludzi ? Milionowi (1.000.000) ludzi ? A może jednak warto by było, żeby całemu narodowi ?”
Udział w prywatyzacji majątku narodowego powinien obejmować wszystkich uprawnionych do momentu całkowitego zakończenia prywatyzacji (Pan Leszek Balcerowicz miał oraz następni przedstawiciele władzy mieli to gdzieś).
Dziś ewidentnie widać, że by zabezpieczyć tylko wąską grupę ludzi, zostały ustalone zasady przydzielania bonów prywatyzacyjnych (pomysł Pana Leszka Balcerowicza) w sposób, który nieświadomą część społeczeństwa, skłoni do jak najszybszego odsprzedania swoich świadectw udziałowych (bonów) sprytnym nabywcom rodzimym i zagranicznym.
Przypomnę Państwu jeszcze, że od ponad 10-ciu lat istnieją przepisy, które umożliwiają przydzielanie Polakom „BONÓW PRYWATYZACYJNYCH” z kolejnych etapów prywatyzacji, nieodpłatnie i w równej ilości.
Przepisów tych nie zniosło nawet przegrane referendum uwłaszczeniowe.
Dlaczego kolejne władze nie realizują tego uprawnienia ?
Dlaczego ten Pan nie krzyczy (nie protestuje), że obywatele od ponad 10-ciu lat nie dostają gratyfikacji za prywatyzowany sukcesywnie majątek narodowy.
Może w trosce o społeczeństwo, temat podejmą opozycyjne ugrupowania polityczne.
P.S.
Mam zwykły test dla wyznawców Pana Leszka Balcerowicza.
Proszę zapytać jakiegokolwiek ekonomistę z tamtego okresu (chwili przemian), z czasów obecnych również:
Czy posiadał wiedzę, umiejętności i wyobraźnię by wprowadzać zmiany w gospodarce ?
Czy uważa, że tylko Pan Leszek Balcerowicz był zdolny by to robić ?
I na koniec:
Jakim cudem poradziły sobie inne kraje ? Przecież nie było tam zbawcy narodu, wybitnego ekonomisty Pana Leszka Balcerowicza i jego wybitnych reform.
Skoro taki znakomity, dlaczego młodzi ekonomiści (abiturienci), w swojej pracy nie powielają wybitnych rozwiązaniach ekonomicznych tego Pana ?
I jeszcze, pytanie retoryczne:
Dlaczego żadna polska lub światowa znacząca instytucja (firma) finansowa nie chce zatrudnić tak niezrównanego umysłu ekonomicznego, by dzięki jego pomysłom pomnażać swój majątek ?
Odpowiedź:
Tam ponosi się konsekwencje swoich działań, defraudując pieniądze społeczne NIE. Wystarczy głosić, że działało się w dobrej wierze.
Swoją drogą ciekawe zjawisko socjologiczne: Ukradł jedzenie – to złodziej, zdefraudował miliony lub miliardy – to biznesmen lub wybitny ekonomista.
Dopisek (konkluzja):
Jak zawsze w tego typu sprawach, nikt nigdy nie był i nigdy nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności. A gdyby nawet wydarzył się cud, to z przykrością należy stwierdzić, że wyrządzone szkody społeczeństwu i krajowi, są nieodwracalne.
Prigol